Czyżby runda rewanżowa dla piłkarzy Tura Turobin miała być równie udana jak miniona już jesienna...
Świetną puentą półmetka rozgrywek zamojskiej "okręgówki" może być sama ligowa tabela. W ostatnich latach nigdy tyle zespołów nie miało szansy na awans do IV ligi na półmetku rozgrywek. W poprzednim sezonie o awans przez większą część sezonu biły się tylko dwie drużyny - Huczwa Tyszowce i Ostoja Skierbieszów, która notabene nie wytrzymała tempa narzuconego przez tyszowczan i w końcówce sezonu odpadła z rywalizacji o awans. Ostoja nie zachwyca także i w bieżących rozgrywkach, zajmując na ich półmetku dopiero ósmą lokatę. Nie jest to jednak żadne zmartwienie dla kibiców z powiatu biłgorajskiego, bowiem rolę skierbieszowian z minionego sezonu przejęli w bieżącym piłkarze Tura Turobin, którzy na półmetku ligi zajmują drugie miejsce w tabeli tracąc zaledwie dwa punkty do przewodzącej tabeli Omegi Stary Zamość. Mogłoby się wydawać, że przy dobrze przepracowanej zimie, kosmetycznych uzupełnieniach kadry podopieczni Bartłomieja Kowalika powinni włączyć się do walki o miejsce premiowane awansem na IV - ligowe boiska. - Dla wielu osób awans do wyższej klasy rozgrywkowej jest rzeczą niezwykle prostą. Jednak należy myśleć nie o samym awansie, a tym co byłoby gdyby nam się udało go ewentualnie wywalczyć. Koszty utrzymania zespołu w IV lidze w porównaniu do tych w "okręgówce" są nieporównywalnie większe i na chwilę obecną nie sprostalibyśmy czwartoligowym realiom. W każdym meczu będziemy chcieli grać o pełną pulę, ale na awans się nie napalamy - mówią w klubie. Co było kluczem do sukcesu Tura w rundzie jesiennej? Przede wszystkim dobra gra w obronie. Turobinianie mieli jesienią drugą defensywę w lidze tracąc 18 bramek(mniej dali sobie strzelić tylko gracze Kryształu Werbkowice 17). Poza tym kluczem do wielu zwycięstw Tura były rewelacyjnie wykonywane stałe fragmenty gry przez grającego trenera Bartłomieja, który znakomicie asystował i jego brata Marka, którzy podania brata kończył zdobyciem bramek. Warto podkreślić, że obaj bracia zdobyli we dwójkę 12 bramek co stanowi prawie połowę trafień całej ekipy z Turobina w rundzie jesiennej.
Oprócz Tura na duże słowa uznania zasługują zawodnicy Gromu Różaniec. Tegoroczny beniaminek pokazuje, że nawet w debiutanckim sezonie w wyższej klasie rozgrywkowej można sprawić niejedną niespodziankę. Takową gracze Andrzeja Junga sprawili swoim kibicom już na inaugurację sezonu, kiedy to pokonali faworyzowaną Ostoję Skierbieszów 5:3. I właśnie już w pierwszej ligowej konfrontacji objawiła się tajna broń, dzięki której Grom zajmuje po rundzie jesiennej wysokie 5 miejsce. Mowa o zabójczej skuteczności piłkarzy beniaminka. W 15 meczach rundy jesiennej udało im się zdobyć aż 36 bramek. Prym wśród strzelców w zespole z Różańca wiedzie Rafał Wojtowicz(autor 10 trafień). Dziesiąta pozycja w tabeli przypadła na koniec rundy Victorii Łukowa Chmielek. Team Marcina Szoździńskiego sezon rozpoczął tragicznie i po kilku początkowych kolejkach znajdował się nawet w strefie spadkowej. Niebywała w wykonaniu łukowian była za to druga część jesieni. Dziesięć punktów zdobyte w ostatnich czterech spotkaniach dało Victorii dziesiątą lokatę w tabeli i tylko dziesięć punktów straty do lidera, choć na starcie sezonu wydawało się, że będzie to znacznie większa różnica. Brawa dla Tomasza Stelmacha, który po powrocie z III - ligowego Olendra Sól był w Łukowej jednym z motorów napędowych zespołu. Tuż za Victorią w tabeli uplasował się Relax Księżpol. Kolejny z "naszych beniaminków" przeżywał w rundzie jesiennej prawdziwe wahania formy. Podopieczni Marcina Mury potrafili wygrać w końcówce piłkarskiej jesieni z Omegą Stary Zamość 4:1, czy też z Tanwią Majdan Stary 6:1, by wcześniej ulec na własnym boisku Ostoi 0:3, czy Victorii Łukowa Chmielek 2:5. Duży plus dla najlepszego snajpera Relaxu Michała Gawrońskiego, który jesienią był prawdziwym postrachem bramkarzy i obrońców drużyn zamojskiej "okręgówki". Na minus należy ocenić postawę Olimpiakosu Tarnogród. Zaledwie 18 zdobytych punktów znalazło swoje odzwierciedlenie w miejscu, które tarnogrodzianie zajmują na półmetku rozgrywek. Trzynasta pozycja rokuje nerwową rundę wiosenną. Oby Mariusz Dołęcki i spółka nie musieli w niej walczyć o ligowy byt do ostatnich kolejek. Jesień na boiskach zamojskiej "okręgówki" nie była także najlepsza dla zawodników Tanwi Majdan Stary. Usprawiedliwieniem dla nowego szkoleniowca Grzegorza Ciosa, który objął drużynę tuż przed startem sezonu może być fakt iż przez jego rozpoczęciem w zespole doszło do niemałej rewolucji. Oby w rundzie rewanżowej Tanwi wystarczyło punktów do pozostania w Klasie Okręgowej. Ostatnim przedstawicielem naszego powiatu jest drużyna Cosmosu Józefów, której postawę należy pozostawić bez zbędnego komentarza. Dwa punkty zdobyte w 15 meczach, 50 straconych bramek zagwarantowało józefowianom… ostatnie miejsce w tabeli. Choć w klubie już zapowiadają, że tanio skóry nie sprzedadzą i wiosna będzie należeć do nich.