- Dzień, w którym na świat przyszedł nasz synek, był tym najszczęśliwszym w naszym życiu. Niestety, to co działo się później, sprawiło, że zaczęliśmy drżeć o przyszłość naszego Olusia - piszą rodzice małego mieszkańca Biszczy i dodają: - Synek urodził się dwa tygodnie po terminie. Po porodzie był bardzo zmęczony, owinięty pępowiną i nie płakał jak większość noworodków. Jednak wszystko wskazywało tylko na przejściowe problemy. Jednak już następnego dnia, lekarze nie mieli dla nas zbyt dobrych informacji. Oluś był wiotki i miał obniżone napięcie mięśniowe. Szybko został przetransportowany do innego szpitala, gdzie przeszedł szereg badań, byśmy mogli poznać, z czym przyjdzie nam się zmierzyć.
Obecnie 17-miesięczny chłopiec ma powiększone komory boczne, przez co ma zwiększony obwód główki i nie powinien urodzić się siłami natury. W takich przypadkach robi się cesarskie cięcie.
- Do domu wyszliśmy z diagnozą agenezja ciała modzelowatego. Byliśmy załamani... Wiedzieliśmy, że w takim przypadku, jak u naszego Olusia, najważniejsza jest rehabilitacja. Od 3 miesiąca życia nieustannie walczymy o sprawność naszego synka. Robimy, co w naszej mocy, by jego start był równie dobry, co innych, zdrowych dzieci, ale czasem nie tylko brakuje nam siły, przede wszystkim brakuje pieniędzy - opowiadają dalej rodzice.
Już widać efekty pracy, Oluś zaczyna sam siedzieć. Dlatego wraz z rodziną chłopca prosimy o pomoc dla małego mieszkańca powiatu.
Środki na leczenie i rehabilitację zbierane są za pośrednictwem portalu siepomaga - https://ww