Maciej Podgórski, właściciel prywatnego Muzeum 3 Dywizji Piechoty Legionów w Zamościu, uzyskał pozwolenie urzędu konserwatorskiego na prowadzenie poszukiwań militariów z I i II wojny światowej oraz zagubionych przedmiotów związanych z historią regionu - przy użyciu wykrywacza metali. Wraz z grupą wolontariuszy realizuje te poszukiwania na terenie Lasów Państwowych Nadleśnictwa Józefów. Generalnie poszukiwaczy - interesują jedynie znaleziska z okresu I i II wojny światowej, a starsze znaleziska mieli systematycznie przekazywać do urzędu konserwatorskiego.
Wypełniając obietnicę, kilka dni temu Maciej Podgórski przyniósł do siedziby WUOZ Lublin Delegatura w Zamościu zaskakujące znalezisko, które odkrył w trakcie poszukiwań w Lasach Państwowych Nadleśnictwa Józefów pod Długim Kątem wgGminie Józefów. Był to cały "stos" ołowianych kul do karabinów typu kapiszonowego lub skałkowego. Łącznie zbiór liczy 682 kule (jeszcze nie używane do strzelania) oraz papier przebitkowy, w którym zawiniętych było 7 spłonek kapiszonowych. Łączna waga wszystkich kul wynosi 18,82 kg. Pojedyncza kula posiada długość 2,5 cm i średnicę 1,4 cm, a jej waga wynosi 27,6 grama. Wszystkie kule znajdowały się w jednym dołku, płytko zakopane w ziemi.
Lokalizacja tego znaleziska wydaje się nieprzypadkowa. W trakcie powstania styczniowego, na terenie lasów Puszczy Solskiej i Roztocza - bazowało lub przemieszczało się sporo oddziałów powstańczych. Doszło tutaj do kilku bitew i potyczek polskich powstańców z wojskami rosyjskimi. Warto wspomnieć w tym miejscu o bitwie pod Panasówką niedaleko Zwierzyńca, gdzie na polu bitwy znajdywane były takie same kule. Ponadto w okolicy Józefowa i Długiego Kąta także odnotowano wówczas podobne starcia. Być może odnaleziony zapas kul był transportowany z taboru na pole bitwy, ale z różnych względów tam nie dotarł (bitwa mogła się już zakończyć lub została przegrana i wycofujący się powstańcy zakopali kule, aby nie obciążały ich w trakcie odwrotu). Istnieje jeszcze inna wersja pojawienia się kul w tym miejscu. Kilka kilometrów na południe od miejsca ich odnalezienia przebiegała wówczas granica pomiędzy zaborem rosyjskim i austriackim, na linii zabagnionej i zalesionej doliny rzeki Tanew. Teren dość niewygodny do przejścia, ale jeszcze bardziej trudny do upilnowania granicy. Z powyższych względów istniały w tym rejonie szlaki przemytnicze, którymi transportowano i przemycano różne towary, a nawet zwierzęta. Stąd na dawnych mapach można odnaleźć jeszcze określenia ścieżek leśnych jak "bykowa droga". Takimi szlakami na teren zaboru rosyjskiego docierało także zaopatrzenie wojskowe dla powstańców. Możliwe, że odnalezione kule zostały przemycone przez granicę i ukryto je czasowo w bezpiecznym miejscu, aby później mogli zabrać je powstańcy. Jak widać z zaistniałej sytuacji, nie trafiły one do właściwego adresata i zostały w tym miejscu do dzisiaj.