Józefowskie lasy były świadkiem burzliwych walk o niepodległość Ojczyzny. Podczas leśnych spacerów można napotkać wiele miejsc pamięci, którymi opiekują się leśnicy, takich jak przydrożne kapliczki, drewniane krzyże, czy ukryte w gęstwinie mogiły. Z lasami Puszczy Solskiej związanych jest również wiele legend oraz ustnych przekazów dotyczących bitew i życiorysów bohaterów. Wciąż udaje się odnajdować nowe wiadomości na temat tamtych czasów i poszerzać wiedzę na temat historii józefowskich lasów.
W 2023 roku Muzeum Wojska Polskiego zwróciło się z prośbą do Nadleśnictwa Józefów o zgodę na przeprowadzenie akcji poszukiwawczej sztandaru 77. Pułku Piechoty z Lidy. Historia sztandaru związana jest z przedwojenną leśniczówką Głuchy.
Tak o historii poszukiwanego sztandaru opowiada Michał Olton z Muzeum Wojska Polskiego:
"(…) We wrześniu 1939 r. na tereny przepięknego Roztocza napłynęły masy polskiego wojska, które pragnęły się przedostać na Węgry, a stamtąd do Francji, aby kontynuować dalszą walkę z niemieckim najeźdźcą. Wśród tej masy wojsk znajdowały się również resztki 77. Pułku Piechoty z dalekiej Lidy, którego dowódcą był płk Nowosielski. Jednostka wchodziła w skład 19. Wileńskiej Dywizji Piechoty, która w Wojnie Obronnej 1939 r. walczyła w ramach Armii "Prusy". Dowódca jednostki miał przy sobie sztandar swojej formacji. Pod koniec września resztki pułku trafiły do Leśniczówki Głuchy (obecnie Borowe Młyny należącej do Nadleśnictwa Józefów) w gminie Łukowa w Puszczy Solskiej. Płk Nowosielski zdając sobie sprawę, że wkrótce może zostać okrążony przez Niemców i Rosjan postanowił udać się do leśniczego Dyszlewskiego i poprosić go o ukrycie najcenniejszej rzeczy każdej jednostki - sztandaru (sam oficer został później wraz z wieloma innymi polskimi oficerami zamordowany w Katyniu). Ponieważ leśniczego nie było w domu przekazał on sztandar jego żonie, a ta z kolei misję ukrycia sztandaru powierzyła swojemu dziewiętnastoletniemu synowi Witoldowi. Chłopak zrobił z cienkiej blachy pudełko do, którego włożył dwa składane drzewce, głowicę sztandaru (posrebrzanego orła w koronie) i płat. Następnie zakopał je w klepisku po lewej stronie wejścia do dużego budynku gospodarczego, który jednocześnie pełnił funkcję obory, stajni i stodoły.
Niestety, w ramach jednej z niemieckich akcji pacyfikacyjnych wymierzonych w polskie i radzieckie oddziały partyzanckie oraz niewinną ludność cywilną budynek ten został w 1943 r. spalony. Bohaterską śmiercią zginął też wtedy zastrzelony przez Niemców (lub kolaborujących z nimi Ukraińców) ojciec pana Witolda, który do końca nie opuścił swojego leśniczego posterunku jakim była jego leśniczówka Głuchy. Samemu panu Witoldowi i pozostałej reszcie rodziny Dyszlewskich udało się na szczęście bezpiecznie opuścić Roztocze. Z uzyskanych informacji wiemy, że najprawdopodobniej dorosły już pan Witold przyjechał w rodzinne strony w latach 60-ych ubiegłego wieku wraz ze swoją żoną i matką. Wtedy też zapewne po raz pierwszy rozpoczął za pomocą metalowego pręta (wbijając go metodycznie w ziemię) poszukiwania ukrytego przez siebie sztandaru.
Informacje o ukrytym sztandarze 77. Pułku Piechoty z Lidy Muzeum Wojska Polskiego otrzymało po raz pierwszy od Pani Krystyny Romer-Patyry, prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej w Lublinie i jej syna Waldemara Patyry. Z kolei oni o ukrytym sztandarze dowiedzieli się od Pani Reginy Buchalczyk (pochodzącej z Lidy), która wraz ze swoim mężem Tomaszem spotkała pana Witolda na jednej z imprez towarzyskich. Zaintrygowany jej wschodnią wymową oraz miejscem urodzenia w przypływie emocji powiedział "A ja chowałem Wasz sztandar!" oraz zdradził im tajemnicę ukrycia sztandaru (…)" .
Po uzyskaniu wszystkich wymaganych pozwoleń, wiosną 2023 r. pracownicy Muzeum Wojska Polskiego rozpoczęli akcję poszukiwawczo-wydobywczą.
Relacja z akcji poszukiwawczo-wydobywczej dostępna jest na youtube: