Hitlerowski plan wysiedleń, ogłoszony w książce "Mien Kampf", dotyczył zdobywania przestrzeni życiowej dla Niemców. Wskazywał on politykom hitlerowskim drogę na Wschód. W myśl jego założeń, mieszkańcy ziem, które staną się zdobyczą Niemiec, będą musieli opuścić swe terytoria, a na ich miejsca powinni zająć reichs i volksdeutsche sprowadzani z krajów bałtyckich, Besarabii, Rumunii, Jugosławii, Włoch i innych krajów europejskich.
Po zajęciu ziem polskich we wrześniu 1939 roku, Hitler mianował dodatkowo Himmlera (szefa Gestapo) komisarzem do spraw umocnienia niemczyzny, powierzając mu w ten sposób wszystkie sprawy "repatriacji" Niemców, łącznie z wysiedlaniem podbitych narodów. Himmler zaś wytypował Zamojszczyznę jako obszar eksperymentalny do wykonania jeszcze wysiedlania ludności polskiej w ramach Generalnego Planu Wschodniego, zaprogramowanego podczas prowadzonych walk II wojny światowej. W połowie listopada 1942 roku wywiadowi AK, udało się sfotografować plan wysiedleń, dzięki czemu społeczeństwo polskie miało informacje o zamiarach Niemców. Niestety plan ten okazał się niepełny i nie uwzględnił wysiedleń w powiecie hrubieszowskim, a właśnie od tego powiatu, Niemcy rozpoczęli akcję wysiedleńczą w nocy z 27 na 28 listopada 1942 roku.
Pierwszego dnia okupant zaskoczył ludność osady Skierbieszów i sporo jej mieszkańców wywiózł "za druty" do baraków pojenieckich w Zamościu. Już w następnych dniach, mieszkańcy tego powiatu mieli się na baczności i nie dali się zaskoczyć, przenosząc się w bezpieczniejsze strony. Niemniej sporo mieszkańców, przeważnie kobiet z małymi dziećmi i ludzi starszych, odtransportowano do punktu zbornego w Zamościu.
Ludność z przerażeniem śledziła przebieg akcji wysiedleńczej. Nikt nie zajmował się pracą, życie wiosek radykalnie zmieniło swój tryb. Ludzie spali w ubraniach, na tobołach, w każdej chwili gotowi do ucieczki. Ludność w obawie przed wysiedleniem, opuszczała swe rodzinne wioski i gospodarstwa i szła na tułaczkę i poniewierkę. Młodzi uciekali do lasu, do tworzącej się partyzantki.
Nasiedleńcy w pierwszych dniach czuli się niepewnie, lecz po paru dniach stali się butni i zaczepni. Z miejsca przystąpili do rabunkowej gospodarki: wybijali znaczną cześć żywego inwentarza, wycinali drzewa owocowe na opał, rozbierali opuszczone zabudowania. W każdej wiosce wybierano Dorffuhrera (sołtysa) oraz tworzono wartownie. Każdy nasiedleniec otrzymał broń, natomiast polscy parobkowie musieli pełnić służbę wartowniczą bez broni, a w razie niebezpieczeństwa mieli alarmować wioskę, waląc pałkami w zawieszone blachy. W kilku wioskach funkcję naczelnika piastował hauptdorffuhrer, któremu podlegali dorffuhrerzy. Niezależnie wokół umieszczano dość gęsto posterunki żandarmerii.
Tragiczne wypadki, jakie miały miejsce w listopadzie i grudniu 1942 roku zmobilizowały oddziały szturmowe i tworzące się oddziały partyzanckie. Zamojszczyzna stała się wielkim polem bitwy. Zmobilizowane oddziały przystąpiły do nękania nasiedlonych wiosek, mnożyły się akcje dywersyjne na linie kolejowe, mosty, drogi, wieże ciśnień, utrudniające okupantowi niemieckiemu dostawy materiałów wojennych na front wschodni. Częste było niszczenie zakładów przemysłowych, tartaków, mleczarni, a to doprowadzono do zachwiania podstaw gospodarki niemieckiej na Zamojszczyźnie. Ponadto opór zbrojny zmusił Niemców do zaangażowania w tym rejonie dodatkowych sił wojskowych na zapleczu frontu, a trzeba pamiętać, że w tym okresie odwróciły się losy wojenne Niemców, po klęsce pod Stalingradem.
Pierwszą odwetową akcję dokonał już 27 listopada 1942 roku patrol AK "Norberta" (Jan Turowski) w sile 8 ludzi, ostrzeliwując skolonizowaną wieś Udrycze.
5 grudnia 1942 roku oddział AK Rejonu Józefów pod dowództwem "Wira" (Konrad Bartoszewski) wysadził most kolejowy na rzece Łosiniec. W dniu 16 grudnia 1942 roku patrol "Podkowy" (Tadeusz Kuncewicz), spalił most kolejowy oraz wieżę ciśnień w Ruskich Piaskach. W dniach od 28 listopada do 1 grudnia 1942 roku, żołnierze plutonu dywersji bojowej AK "Ciąga" (Józef Śmiech), wymierzyli chłosty kolonistom wiosek Sady, Lipiny Nowe, Hajownik, z żądaniem opuszczenia tych wsi. W dniu 10 grudnia 1942 roku pluton BCh "Sępa" (Henryk Derewiecki), spalił parę domów kolonistów niemieckich we wsiach Nawóz i Kitów oraz ostrzelał samochód komisji śledczej, który tam przyjechał.
15 grudnia 1942 roku "Azja" (Czesław Aborowicz) z BCh uwolnił 20 więźniów z aresztu w Krynicach, wymierzając karę chłosty osobom wysługującym się Niemcom. W nocy z 16 na 17 grudnia 1942 roku, pluton dywersji bojowej AK "Konrada" (Edward Lachawiec) stoczył walkę z oddziałem żandarmerii, powracającym z akcji wysiedlania we wsi Wolica Śniatycka.
17 grudnia 1942 roku drużyna saperska AK Rejonu Józefów pod dowództwem "Jeża" wysadziła lokomotywę i zniszczyła 50 metrów toru kolejowego. Przerwa w ruchu kolejowym na tym odcinku trwała 5 dni. W dniu 21 grudnia 1942 roku oddział specjalny BCh "Głaza" (Tomasz Madej), stoczył walkę z kolonistami w Nawozie, zdobywając wartownię i podpalając parę chałup. W nocy z 20 na 21 grudnia 1942 roku kompania AK Obwodu Tomaszów stoczyła walkę z żandarmerią i oddziałami SS ochraniającymi Komarów. Zginęło kilku Niemców i zlikwidowano kilku szpiclów. Doszło także do starć z kolonistami Wolicy Brzozowej i Wolicy Śniatyckiej. W dniu 24 grudnia 1942 roku dowódca AK, gen. "Grot" (Stefan Rowecki), wydał rozkaz, wzywający ludność Zamojszczyzny do oporu biernego i czynnego: "Na bicie, gwałt i znęcanie trzeba odpowiadać, bronić życia i mienia pazurami do ostateczności". Rozkaz ten zobowiązywał podległe mu siły AK do wsparcia samoobrony działaniem dywersyjnym oddziałów bojowych, które z zewnątrz atakować będą policję i władze administracyjne, przeprowadzające wysiedlenie. Rozkaz zawierał także polecenie likwidacji wszystkich kierowników akcji wysiedlania, niszczenia zabudowań dobytku w tych osiedlach, gdzie ludność sama nie mogła tego zrobić.
Do końca swego żywota propaganda PZPR-owska głosiła, że to komuniści zainicjowali walki na Zamojszczyźnie, a Armia Krajowa stała "z bronią u nogi". Powstanie zamojskie było według komunistów zrywem "ludu Zamojszczyzny", na którego czele stali komuniści i ludowcy. Wyolbrzymiono też rolę oddziałów BCh, które w tę wielką bitwę wniosły znaczący i chlubny wkład. Zwyczajnym kłamstwem było natomiast zaliczanie do głównych sił, broniących Zamojszczyzny garstki członków komunistycznej Gwardii Ludowej, która uczyniła wiele zła sprawie polskiej. Dotyczy to również, z bardzo nielicznymi wyjątkami, przechodzących przez Zamojszczyznę sowieckich oddziałów partyzanckich.
Kolejna część cyklu "Powstanie Zamojskie" już za tydzień.