Jaj i jajcarzy w Sejmie nie brakuje. Nie dziwi, bo to w końcu Sejm na Wiejskiej, a my to wszystko musimy znosić. Do dziś się zastanawiam jak przeżyłem V kadencję Izby niższej parlamentu, gdzie królowały górnolotne wypowiedzi posłów Samoobrony. Było komicznie, tragicznie, na pewno nie było nudno.
No, ale są święta, więc wróćmy do tematu. Miejscem, gdzie politycy robili sobie jaja najczęściej była sejmowa trybuna, bo wszyscy patrzyli, bo wszyscy słuchali. W sejmowych kuluarach bywało ostrzej. Polityk, który śmieje się z prezesa swojej partii (nie ode mnie usłyszał Pan ten żart - podkreśla) i opowiada o braciach Kaczyńskich, którzy na boisku do tenisa grają w siatkówkę - bezcenne. Oto kilka anegdot i przykładów, usłyszanych i zasłyszanych podczas wiejskich wojaży.
Na początek skazany przez sąd, były wicepremier Andrzej Lepper, który - to Ci dopiero jajo! - zamierza walczyć w tym roku o Pałac Prezydencki. Lider Samoobrony (znawca jaj, bo to w końcu rolnik) zasłynął wypowiedziami typu: No pierwsze, to jak można prostytutkę zgwałcić? (śmiech) Natomiast no pewnie też można, bo nie każdemu pewnie może się oddać. Tak odpowiedział na pytanie w sprawie oskarżeń pod adresem jednego z europosłów Samoobrony.
To nie koniec. Salwę śmiechu wywołały słowa z trybuny: To co Pan już powiedział dzisiaj to już takiego populizmu i takiej demagogii to nawet ja nie potrafię powiedzieć. Z kolei Krzysztof Filipek niegdyś prawa ręka Leppera pytany o kontakty z Anetą Krawczyk stwierdził, że gdyby znalazł się z tą Panią na bezludnej wyspie, to gatunek ludzki by wyginął. Na razie wyborcy wybili taki gatunek polityków. Z cyklu kiepskich żartów, mniej kontrowersyjnych lub po prostu głupich przypominam sobie dwa. Pierwszy to nasz były premier Kazimierz Marcinkiewicz, który opowiedział na spotkaniu ze studentami: Żona mówi o swoim mężu - mój mąż to anioł. Druga dodaje - mój też nie mężczyzna.
Mistrzem ciętych ripost i krótkich treściwych dowcipów jest Jacek - ciemny lud to kupi - Kurski. Przykład? Dlaczego Donald Tusk wstaje o szóstej rano? Żeby dłużej móc nic nie robić (śmiech).
Bulterier Kaczyńskich znany jest też z absurdalnych wytłumaczeń.
Kiedyś napędził stracha policji na Pomorzu, która transportowała przestępcę w kierunku Warszawy. Ponieważ Kurski spóźnij się na samolot do stolicy, podłączył się do konwoju. Policjanci myśleli, że lada chwila dojdzie do próby odbicia przestępcy, więc postawili na drodze blokadę i zatrzymali posła. Kurski pytany później przez dziennikarzy dlaczego pędził 160 km/h stwierdził: Bo się dobrze jechało.
Później dodał: Wyminął bym ich, ale przecież nie można wymijać samochodów na sygnale. Dlatego jechałem tuż za nimi i włączałem światła awaryjne. Kierowałem się najwyższym poczuciem odpowiedzialności i troski o bezpieczeństwo. W świątecznym, wielkanocnym klimacie jeszcze żartobliwe ostrzeżenie ówczesnego szefa PSL, a dziś wicepremiera Waldemara Pawlaka, który z troską o bezpieczeństwo w lany poniedziałek stwierdził: Oby tylko policja i prokuratura nie wychodziły z sądami dwudziesto cztero godzinnymi jak ktoś obleję koleżankę wodą. No bo w kominiarkach rzucą gościa na dywan, odbiorą mu wiaderko i zamkną na czterdzieści osiem godzin.
Czego sobie i Państwu nie życzę.