Wiosną podopieczni Ireneusza Zarczuka będą dysponować mniejszym potencjałem kadrowym niż w rundzie jesiennej. Szkoleniowiec zespołu uważa jednak, że mimo słabszej personalnie kadry, jego zespół tak jak jesienią będzie walczył o wygraną w każdym spotkaniu i ma nadzieję na poprawę miejsca zajmowanego w ligowej tabeli na półmetku rozgrywek. Nowy zarząd realizuje politykę opierania składu drużyny na wychowankach, którzy systematycznie są wprowadzani do kadry pierwszego zespołu i utalentowanych zawodnikach z okolic Biłgoraja. Podobne działania można zaobserwować w Lubartowie, gdzie też nie boją się "stawiać na swoich".
Zawodników Łady czeka bardzo ciężkie spotkanie. Lubartowianie to typowa drużyna własnego boiska. Z 18 punktów zdobytych jesienią aż 14 ekipa prowadzona przez Arkadiusza Smolarza wywalczyła w meczach u siebie. Skąd tak dobra postawa Lewartu przed własną publicznością? - Myślę, że tajemnica naszych dobrych występów u siebie tkwi w specyfice naszego boiska, które szczególnie w ciężkich warunkach jest naszym sprzymierzeńcem, a drużyny przyjezdne nie potrafią na nim grać - mówi bramkarz lubartowian Dominik Budzyński. Przed tygodniem lubartowianie rozegrali grę kontrolną z Wisłą Puławy.
Wprawdzie spotkanie zakończyło się zwycięstwem wyżej notowanego rywala 2:0, ale Lewart pozostawił po sobie dobre wrażenie. W historii spotkań obu zespołów w Lubartowie biłgorajanie zawsze mieli problemy z grą przeciwko Lewartowi na jego terenie. W ostatnich czterech meczach jedno zwycięstwo odniósł Lewart, dwukrotnie oba zespoły dzieliły się punktami, a raz wygrywała Łada. Była to wygrana w sezonie 2006/2007, w którym biłgorajanie zapewnili sobie później awans na III - ligowe boiska. Komplet punktów w tamtej potyczce zapewniły Ładzie trafienia Wojciecha Białka i Michała Popajewskiego. Obecnie żaden z nich nie występuje już w drużynie Ireneusza Zarczuka. Miejmy nadzieję, że mimo tego znajdzie się skuteczny egzekutor, który zapewni biłgorajanom wywiezienie zdobyczy punktowej z ciężkiego terenu w Lubartowie.