~ samo sedno  do ~ słuchajcie od 9min 30   nie lubie Palikota ale tu jest sama kwintesencja ....cyt"Janusz Palikot: W moim rodzinnym Biłgoraju do drugiej tury wyborów, na burmistrza Biłgoraja wszedł pan poseł Szeliga, który nie płacił za usługi w burdelach południowowschodniej Polski i pisały o tym media. Człowiek, który się kompletnie skompromitował pod każdym względem. Ja już pomijam sprawy jego najbliższej rodziny, mobbingu wobec różnych osób, czego się dopuścił i ten człowiek, tylko dlatego, że wywiesił sto czy ileś billboardów i poparła go miejscowa parafia, proboszcz miejscowej parafii, no przeszedł do drugiej tury, z człowiekiem, który był człowiekiem „Solidarności” Januszem Rosłanem, nie z mojego środowiska politycznego żeby była jasność, nie bronię tu swojego kolegi, ale który ma bardzo przyzwoitą kartę, który strajkował w 80, 81 r., no i który zrobił dla miasta Biłgoraja bardzo dużo i jak to mam zrozumieć i pogodzić w ogóle, zwłaszcza w przypadku mojego rodzinnego miasta jest dla mnie prawdziwym szokiem. Ja w związku z tym mam dwa takie pomysły, po pierwsze trochę porozmawiajmy o tym marketingu politycznym. Czy rzeczywiście być może nie tak jak we Francji należy zakazać billboardów, bo one strasznie prymitywizują walkę wyborczą. Sprowadzają to do jakiegoś najprostszego hasła, kto ma milion złotych na wydanie na kampanię no to wcześniej czy później się przebije z jakimś prymitywnym hasłem. Nie wiem czy spoty telewizyjne dla partii politycznych to jest po prostu uzasadnione rozwiązanie. W wielu krajach się przyjmuje założenie, że kandydat ma przekonać w debacie i spotkaniach z ludźmi, może rozdawać ulotki, to jest wszystko, co można zrobić. Myśmy dali, jeszcze dwie największe partie, które dostają pięć razy więcej dotacji niż inne partie, dysponują gigantycznymi budżetami, pakują to w te spoty i w te billboardy, już pal licho, że potem taki Szeliga, czy ktokolwiek inny wchodzi do drugiej tury, bo właśnie miał pieniądze na marketing, ale coś ważniejszego się jeszcze dzieje, sens później tej polityki, ten mandat, który pani dostaje, jak się zostało wybranym z billboardu jest taki, jak hasło na tym billboardzie, tak infantylny, prawdziwej polityki pani nie może uprawiać, bo pani ludzi nie namówiła do niczego w kampanii, bo pani nie debatowała w żadnej sprawie. I być może jeśli chcemy podnieść na wyższy poziom polską politykę, powinniśmy podyskutować o tym, na co mogą iść pieniądze publiczne na kampanie wyborcze, czy cisza wyborcza jest potrzebna, czy sondaże powinny się ukazywać na kilka dni przed wyborami, bo jak widzieliśmy, to jest kolejny przypadek, tuż przed wyborami ukazują się sondaże, akurat w przypadku PSL pokazujące kilkuprocentowe poparcie, a partia dostaje 20 kilka procent, no wie pani, to jest taka skala błędu, że to się nie da po prostu..."