Podobnie jak przed rozpoczęciem spotkania z Unią Bełżyce, tak i przed starciem ze Startem w pamięci podopieczni Ireneusza Zarczuka mieli jeszcze mecz z kolejki otwierającej tegoroczny sezon. Na inaugurację "biało-niebiescy" przegrali bowiem w Krasnymstawie 0:1, tracąc bramkę po stałym fragmencie już w doliczonym czasie gry. Boiskowe wydarzenia pokazały, że żadna z drużyn nie chciała się tego dnia otworzyć przed rywalami, skupiając się przede wszystkim na bezpiecznej grze w defensywie i licząc na wyprowadzanie szybkich ataków, po których możliwe będzie rozmontowanie obrony rywala. Pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli goście. W 13 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzał Artur Dowhoszyja, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła bramkę Tomasza Kozaka. W odpowiedzi bramkarza Startu próbował zaskoczyć strzałem z rzutu wolnego Sebastian Skrzypek, jednak uderzenie nie było na tyle silne, by mogło sprawić kłopoty Sławomirowi Ryciowi. Nie był to porywający spektakl. Sytuacji bramkowych obie ekipy stworzyły sobie jak na lekarstwo. Po dwóch kwadransach gry swoją szansę na zdobycie bramki otrzymał także Marcin Iwanek, który ładnym zwodem zwiódł defensywę gości, ale jego strzał był zdecydowanie za lekki. Szczęścia próbował także Adam Onkiewicz. Niestety jego strzał z powietrza przeleciał nad poprzeczką.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. W dalszym ciągu żadna z drużyn nie kwapiła się do odważniejszych ataków. Niestety w 53 minucie błąd popełnił Mateusz Góra, tracąc piłkę w lewym sektorze boiska. Precyzyjne zagranie jednego z krasnostawskich pomocników otworzyło drogę do bramki Łukaszowi Polikowskiemu, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z Kozakiem i mocnym strzałem po ziemi dał prowadzenie swojemu zespołowi. Dziesięć minut później na 2:0 mógł podwyższyć Sebastian Sadowski. Utalentowany napastnik gości dał próbkę swoich możliwości szybkościowych, ale gdy minął już wszystkich defensorów piłkę zmierzającą do bramki po jego strzale zatrzymał Skrzypek. Biłgorajanie próbowali odmienić losy meczu na swoją korzyść, ale tego dnia siła rażenia w ofensywie była znikoma. Trener Ireneusz Zarczuk liczył także, że wynik odmieni postawa zawodników rezerwowych, ale i tym nie udało się wpłynąć na zmianę rezultatu. W ostatnim kwadransie "biało-niebiescy" zamknęli gości na ich własnej połowie, ale szczelna tego dnia defensywa Startu nie pozwoliła sobie na utratę bramki.
Zadowolenia nie krył szkoleniowiec rywali Janusz Góra. - Można powiedzieć, że mecz toczył się do momentu, kiedy któraś z ekip popełni błąd. Tak też się stało. Łada sprezentowała nam tę bramkę i nie sposób było nie wykorzystać tak dogodnej okazji. Cieszy pierwsze zwycięstwo tej wiosny. Oby był to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami - skwitował.
Łada - Start 0:1 (0:0)
Bramka: Polikowski 53'
Łada: Kozak - Skrzypek, Bubiłek, Zarczuk, Góra, Wołoszyn (70 Bednarz), Komosa (55 Zarembski), Onkiewicz, Rozwadowski (80 Obszyński), Rataj (65 Karpik), Iwanek.
Start: Ryć - Berbeć, Iwan, Dowhoszyja, Bielak, Wywrocki (22 Szyper), Pluta, Polikowski (66 Rachwał), Suduł, Sawa (82 Witkowski), Sadowski (88 Kister).
Żółte kartki: Kozak - Rachwał
Widzów: 400