"Blacharzom" przyszło rozgrywać swój mecz z Lublinianką Lublin o nietypowej porze. Spotkanie rozpoczęło się w sobotę o godz. 11, ale akurat do tego że mecze na Wieniawie rozgrywane są tak wcześnie zdążyły się przyzwyczaić wszystkie zespoły, ponieważ w klubie z Lublina stało się to już tradycją. Solanie pojechali do stolicy województwa mocno osłabieni. Wobec nieobecności Tomasza Stelmacha, Ernesta Chomicza, Michała Różańskiego, szkoleniowiec przyjezdnych dysponował wąską ławką rezerwowych. Nie przeszkodziło to jednak zawodnikom Olendra w odniesieniu szesnastego tryumfu w tym sezonie.
Przyjezdni pokazali, że przyjechali do Lublina po wygraną od samego początku spotkania. W pierwszym kwadransie doskonałe okazje zmarnowali Arkadiusz Kusiak i Tomasz Albingier. W 30 minucie gry piłka po strzale Łukasza Lalika trafiła natomiast w poprzeczkę. Gospodarze też mieli swoje szanse, ale nie potrafili oni pokonać spisującego się bez żadnych zarzutów Piotra Sasima. Goście dopełnili swego w drugich 45 minutach. Mimo iż początek drugiej odsłony należał do zawodników Zbigniewa Grzesiaka prowadzenie objęli solanie. W 63 minucie meczu dokładną centrą z rzutu rożnego popisał się Tomasz Blicharz, a piłkę głową do bramki Górskiego skierował na raty Tomasz Albingier, dla którego było to już jedenaste trafienie w tych rozgrywkach. Dziesięć minut później było już 2:0 dla "blacharzy". Strzelec pierwszej bramki dla Olendra "zakręcił" obrońcami Lublinianki, dograł piłkę do Arkadiusza Kusiaka, który przy biernej postawie defensorów i bramkarza gospodarzy nie miał problemów z podwyższeniem prowadzenia swojej ekipy. Wynik meczu nie uległ już zmianie do ostatniego gwizdka sędziego. - Mogę śmiało powiedzieć, że Olender był najlepszym zespołem, z jakim przyszło nam się mierzyć w tym sezonie. Mieliśmy co prawda swoje okazje, ale rywale bezlitośnie wykorzystali naszą nieskuteczność i po prostu zostaliśmy wypunktowani - mówił po meczu trener lublinian Zbigniew Grzesiak.
Lublinianka Lublin - Olender Sól 0:2 (0:0)
Bramki: Albingier 62', A. Kusiak 73'
Lublinianka: Górski - Paździor, Nogas, Farotimi, Łysek, Sobiech, M. Sebastianiuk (63 Josicz), Borowski (56 Bartyzel), Martyniak (56 Wieczorek), S. Kucharzewski (70 Celing), Góral.
Olender: Sasim - Łukasik, Kukiełka, Dobromilski, Grelak, Ł. Kusiak, Lalik (76 Blacha), Blicharz, Dorosz, Albingier, A. Kusiak (77 Myszka).
Natomiast w kolejną środę solanom przyszło się rozegrać zaległe spotkanie na szczycie IV ligi lubelskiej. Pojedynek ten został przez fachowców okrzyknięty mianem "być albo nie być" dla jednej i drugiej drużyny w kontekście awansu do III ligi. W pierwotnym terminie Olender miał zmierzyć się z Orlętami Łuków 2 czerwca, jednak obfite opady deszczu sprawiły że płyta boiska w Soli nie nadawała się do gry i zawody przeniesiono na środę 9 czerwca. Jak się okazało zmiana terminu meczu nie przeszkodziła zespołowi Michała Furlepy w zainkasowaniu kolejnego kompletu punktów, dzięki któremu "blacharze" mają już na wyciągnięcie ręki awans na III - ligowe boiska. Prowadzenie gospodarzom dał 3 minuty przed końcem pierwszej połowy Dawid Dobromilski. Chwilę po zmianie stron podwyższył Tomasz Stelmach, który mocnym uderzeniem pokonał Mateusza Oszusta. Orlęta odpowiedziały w 54 minucie. Autorem kontaktowej bramki był Paweł Grula, który wykorzystał fatalny błąd Piotra Sasima. Mimo sytuacji z obu stron solanie utrzymali jednobramkowe prowadzenie do końca i dzięki wygranej powiększyli przewagę nad łukowianami do trzech oczek. - Olender pokazał konsekwentny, wyrachowany futbol. Nie mieliśmy dzisiaj atutów by się temu przeciwstawić. Jednak są jeszcze dwie kolejki i w cale nie jest powiedziane że drużyna z Soli wygra oba mecze, nawet w przypadku awansu to wątpię by ich obiekt został dopuszczony do rozgrywek. Niestety z takim fatalnym zapleczem ciężko będzie o licencję drużynie Olendra - dywagował po zakończeniu spotkania kierownik drużyny z Łukowa Tadeusz Kurek.
Olender Sól - Orlęta Łuków 2:1 (1:0)
Bramki: Dobromilski 42', Stelmach 49' - Grula 54'